Translate

niedziela, 28 października 2012

Przedziwna sobota ...

Obudziwszy się wczoraj o 7:00 rano wyglądając przez okno, widziało się zwykły jesienny krajobraz.
Bardziej niż zwykle przykuły moją uwagę pajęczyny na drzewach dookoła ze względu na rosę wyglądały bardzo ciekawie, na tyle, że postanowiłam je sfotografować.
Potem żeby się już totalnie obudzić zrobiłam sobie kawkę ( rozpuszczalna z mlekiem ) hmmm... taką jak lubię . Posiedziałam sobie troszku w ciszy delektując się kawusią.
Po kawce domownicy zaczęli się pomału budzić, więc zajęłam się śniadaniem.
Potem oczywiście jak w każdym sobotnim grafiku
dokładniejsze sprzątanie niż zwykle i tak minęło mi kilka ładnych godzin.
Mniej więcej ok. godziny 11:00 wyglądam przez
okno by sprawdzić czy pajęczyny nadal tak ładnie widać i spotkał mnie szok .
Przyznaję , że dzień wcześniej nie oglądałam prognozy, i dlatego spotkał mnie większy szok, czegoś takiego się nie spodziewałam.
 Za oknem było po prostu biało. Biało jak w zimę, dodatkowo śnieg padał tak gęsto, że dosłownie nic nie było widać :))). Nie narzekam , absolutnie tylko już sobie wyobrażam swoją minę gdy odkryłam zimę za oknem gdy jeszcze kilka godzin wcześniej była jesień hi, hi, hi.




No tak już pada śnieg, więc niedługo pewnie będą święta :)))
A jakie dzisiaj wcześnie rano bo między 5:00 a 6:00 były cudne zimowe widoki, nic tylko robić zdjęcia.
Niestety padły baterie w aparacie i nic z tego nie wyszło, ale jeszcze nic straconego myślę, że zdążę się nacieszyć zimowymi klimatami a z czasem i znudzić jak co roku.

środa, 3 października 2012

Jesień i skarby ...



A może najpierw skarby sama nie wiem.
Najpierw troszkę jesiennych klimacików zgodnie z porą roku i z tym co widzimy za oknem a potem opowiem i pokażę moje skarby :))))



 A więc było to tak.
 Dzień był zwykły, najzwyklejszy jakich wiele wracałam sobie spokojnie z pracy tą samą drogą co zwykle. Jadę sobie , podśpiewując trochę zadowolona , że już wracam do domku gdy cosik mi mignęło z boku , jakaś zmiana w krajobrazie. Jednak nie zdążyłam dokładnie dojrzeć co to mignęło. Wydawało mi się, że  to takie cosik drewniane w fajnym klimaciku  na jakimś płocie. Nie byłam pewna, że to co mi si wydawało to było rzeczywiście to coś a, że wiadomo, że skorpion nie popuści ;))) to nie myśląc długo po prostu zawróciłam. Ale jakie było moje zdziwienie i uśmiech od ucha do ucha na twarzy jak w końcu dojechałam i zobaczyłam co to było rzeczywiście. Ani oczy ani moja wyobraźnia nie spłatały mi figla.
U kogoś na płocie ( takim drewnianym typowo wiejskim :) wisiał ogromy kawał drewna z pięknym ręcznie robionym w tym drewnie napisem SPRZEDAM. Jednak nie to mnie ucieszyło aż tak.
Za tym napisem na podwórku było mnóstwo przeróżnych rzeczy na sprzedaż. Nie potrafię opisać ile tego i co dokładnie tam było, ale zaczynając od małych drewnianych i kamiennych naczyń ,garnków przez balie przeróżnego rodzaju kufry, beczki kończąc na starych wozach konnych. Nie ukrywam , że rzeczy były dość zużyte, ale to nie problem . Troszkę farby, bejcy czy lakieru jak kto lubi , nowe zawiasy, okucia i te cudowności dostałyby nowe życie.
Nie mogłam się opanować i zakupiłam kufer, balię, beczkę, małą skrzynkę ( niestety bez wieczka ) i kilka różnych drewnianych przyborów. Miałam przeogromną ochotę na kołowrotek , który tam widniał jednak był bardzo, bardzo zniszczony ( nie był w jednym kawałku ) i cena była zabójcza.
Pierwsze zdjęcia robiłam jeszcze tam na miejscu telefonem wśród tych wszystkich różnych różności , więc mogą być kiepskiej jakości.
Beczka została zaolejowana i dorobiliśmy jej dno a miejscówkę znalazła
w przedpokoju. Dla mnie wygląda super.
Kufer zaimpregnowaliśmy i też wylądował w przedpokoju jednak czeka go jeszcze lakierowanie i zmiana zawiasów, ale już nie mogłam się powstrzymać by go nie przynieść do domu :))) a balia i reszta jeszcze sama nie wiem co i jak zrobić no i gdzie postawić.



Jestem w gorącej wodzie kompana i robiłabym wszystko na raz , ale tak się nie da. Skończę kufer i pomyślę nad resztą.A na razie cieszę oczy :)))
Pozdrawiam