Translate

środa, 3 października 2012

Jesień i skarby ...



A może najpierw skarby sama nie wiem.
Najpierw troszkę jesiennych klimacików zgodnie z porą roku i z tym co widzimy za oknem a potem opowiem i pokażę moje skarby :))))



 A więc było to tak.
 Dzień był zwykły, najzwyklejszy jakich wiele wracałam sobie spokojnie z pracy tą samą drogą co zwykle. Jadę sobie , podśpiewując trochę zadowolona , że już wracam do domku gdy cosik mi mignęło z boku , jakaś zmiana w krajobrazie. Jednak nie zdążyłam dokładnie dojrzeć co to mignęło. Wydawało mi się, że  to takie cosik drewniane w fajnym klimaciku  na jakimś płocie. Nie byłam pewna, że to co mi si wydawało to było rzeczywiście to coś a, że wiadomo, że skorpion nie popuści ;))) to nie myśląc długo po prostu zawróciłam. Ale jakie było moje zdziwienie i uśmiech od ucha do ucha na twarzy jak w końcu dojechałam i zobaczyłam co to było rzeczywiście. Ani oczy ani moja wyobraźnia nie spłatały mi figla.
U kogoś na płocie ( takim drewnianym typowo wiejskim :) wisiał ogromy kawał drewna z pięknym ręcznie robionym w tym drewnie napisem SPRZEDAM. Jednak nie to mnie ucieszyło aż tak.
Za tym napisem na podwórku było mnóstwo przeróżnych rzeczy na sprzedaż. Nie potrafię opisać ile tego i co dokładnie tam było, ale zaczynając od małych drewnianych i kamiennych naczyń ,garnków przez balie przeróżnego rodzaju kufry, beczki kończąc na starych wozach konnych. Nie ukrywam , że rzeczy były dość zużyte, ale to nie problem . Troszkę farby, bejcy czy lakieru jak kto lubi , nowe zawiasy, okucia i te cudowności dostałyby nowe życie.
Nie mogłam się opanować i zakupiłam kufer, balię, beczkę, małą skrzynkę ( niestety bez wieczka ) i kilka różnych drewnianych przyborów. Miałam przeogromną ochotę na kołowrotek , który tam widniał jednak był bardzo, bardzo zniszczony ( nie był w jednym kawałku ) i cena była zabójcza.
Pierwsze zdjęcia robiłam jeszcze tam na miejscu telefonem wśród tych wszystkich różnych różności , więc mogą być kiepskiej jakości.
Beczka została zaolejowana i dorobiliśmy jej dno a miejscówkę znalazła
w przedpokoju. Dla mnie wygląda super.
Kufer zaimpregnowaliśmy i też wylądował w przedpokoju jednak czeka go jeszcze lakierowanie i zmiana zawiasów, ale już nie mogłam się powstrzymać by go nie przynieść do domu :))) a balia i reszta jeszcze sama nie wiem co i jak zrobić no i gdzie postawić.



Jestem w gorącej wodzie kompana i robiłabym wszystko na raz , ale tak się nie da. Skończę kufer i pomyślę nad resztą.A na razie cieszę oczy :)))
Pozdrawiam











3 komentarze:

  1. Cudowne rzeczy udało Ci się zakupić, beczka wspaniała. Mam podobnie jak ty gdy coś mi wpadnie w oko kupuje i dopiero później zastanawiam się gdzie ja to ustawie, ale zawsze miejsce się znajdzie:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż tylko za głowę się trzyma bo tego miejsca co raz mniej ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach...wzdycham do tej beczki...jest super!!!

    OdpowiedzUsuń