Translate

sobota, 30 grudnia 2017

A teraz do kolejnych świąt...




Ten tak długo wyczekiwany przeze mnie czas minął jak z bicza strzelił.  Przyjechała rodzinka z Anglii więc było nas trochę przy wigilijnym stole.  Cudowny czas w gronie rodzinnym , śpiewanie kolęd,  pasterka...magiczne chwile...
Przed nami jeszcze tylko Sylwester i każdy wróci do codzienności . W związku z tym chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze ,wszelkiej pomyślności w Nowym Roku  oraz spełnienia najskrytszych marzeń.








wtorek, 14 listopada 2017

Pierniczkowo mi...



Działam,  działam cały czas nie obijam się.  Dwie partie pierniczków zrobione czyli przygotowania do świąt pełną parą. 
Jak co roku zresztą nie tracę czasu. 
Zaplanowane ? To działamy : )






poniedziałek, 16 października 2017

Post chlebkowo-serkowy...


 Rodzinka dalej pałaszuje tylko  domowy chlebek, i innego pieczywa już nie kupujemy. Z serem jest dokładnie to samo.  Serki robię różne, różniaste. Najszybciej robi się to tak: 
Z 2 L mleka wychodzi serek o wadze 350g
Podgrzewamy mleko do 37 stopni,  wsypujemy łyżeczkę soli i dodadejmy różnego rodzaju dodatki z którymi chcemy żeby takowy serek był  (czarnuszka,  pomidory susz. orzechy), mieszamy. Jak temperatura podrośnie dodajemy podpuszczkę (bardzo płaskie pół łyżeczki) Temperatura nie może przekroczyć 70 stopni . Po ok. 30 sekundach powinien zrobić się skrzep. Odlewamy na gazę. Musi odciec ok 3 godz. A potem na ok 12 godzin do solanki i już. 
Serek a la oscypek  :)






niedziela, 24 września 2017

Przetworów Ci u nas dostatek......


 Jako, że mamy jesień czas przygotowań do zimy u nas w domu nic innego się nie robi tylko przygotowujemy się do niej pełną parą.
Każdy dzień wypełniony pracą po same brzegi. Kruca bomba mało casu ma doba. Stanowczo za szybko mija dzień. Wstając codziennie 5:20-5:30 i kładąc się ok 23:00 wiem, że nie zdążyłam zrobić połowę rzeczy,  które miałam w zamiarze.

 Dwa razy w tygodniu piekę chlebek bo innego pieczywa już nie jadamy.  Z serami bywa różnie czasem robię raz na tydzień a czasem trzy razy.
 W zależności od tego jak zchodzi.  Praktycznie codziennie chodzimy z mężem na grzyby.  

W sumie to na takiej zasadzie,  że bierzemy Kluskę na spacer po lesie A po 40 min wracamy z pełnym wiadrem grzybów.  Był taki moment,  że wręcz zakazałam mężowi chodzić do lasu bo nie miałam już miejsca na suszenie . Słoików też już brakowało nie miałam już co robić z tymi grzybami. Ale były to tylko ze  trzy dni przestojowe a potem od nowa  :)








Pogoda też nam się zmienia z tygodnia na tydzień.  Jeszcze dwa tygodnie temu wieczory i popołudnia sobotne spędzaliśmy z mężem tak 



Wczoraj już rozpoczęliśmy sezon kominkowo - grzańcowy. U Was też już? 





niedziela, 27 sierpnia 2017

Wspomnienia .......



Teraz to już zostały same wspomnienia.....
Piękne wspomnienia....
Znowu zwiedziliśmy kawałek Polski , byliśmy w miejscach o których nawet nie słyszałam pięknych, bajkowych, niewiarygodnych ...


Przy zwiedzaniu jednego z zamków odbywał się rycerski weekend co dopełniło całości z zachwytu nie mogę wyjść do dzisiaj .
Nawet nie potrafię powiedzieć konkretnie ile zrobiłam zdjeć ale na spokojnie myślę,  że ok 400 :-)


Wiem nie próżnowałam ale po prostu nie dało się inaczej. Aparat sam mi się palił w rękach .
Teraz już po urlopie wracamy do codzienności. Czas przetworów różnorakich więc biorę się do roboty. 
Trzymajcie się cieplutko,  pozdrawiam 












poniedziałek, 7 sierpnia 2017

W końcu i mi urlopowo .......


Jest cudownie.....
Nigdzie się nie śpieszę. Chodzę,  zbieram grzyby  ( potem oczywiście je przerabiam)  na razie królują kurki, jeżyny  ( nalewki ) mam mnuuustwo czasu......

Sosik kurkowy



Czytam, szyję.....
Nie nudzę się nawet na chwilkę,  myję okna , piekę chlebek  ( właśnie w piekarniku więc zdjęcie później ), robię też setki pierwszy raz w życiu. Jak wyjdą to się pochwalę. Cały tydzień upłynął mi bardzo produktywnie. Zresztą same wiecie jak to jest na urlopie w domu ale to jeszcze tylko do jutra a potem ruszamy w kraj na naszą typową,  zamkową objazdówkę...
Puki co mimo wszystko,  iż jestem już na urlopie kilka dni to cały czas budzę się o 5 rano jak bym miała iść do pracy.  Całe szczęście,  że pogoda dopisuje to codziennie kawka na tarasie.  Siedzę,  piję i czekam w ciszy aż wstanie reszta domowników......