Translate

poniedziałek, 13 września 2010

jesienne chorubsko...

No i jak zwykle jesienią, a chyba można już tak powiedzieć, że mamy już jesień bo pogoda mówi sama za siebie, wzięło mnie chorubsko. Nie wiem dlaczego , ale co roku jak tylko pogoda zmienia się na typowo jesienną od razu mnie łapie. A jak ja to i zaraz dzieciaki też. Tym razem córka się tylko trochę zasmarkała i w miarę szybko jej przeszło, ale ja się męczyłam całe 10 dni. Jeszcze nie czuję się zupełnie zdrowa , ale można powiedzieć, że jest już dobrze. Jedyna dobra rzecz z tej mojej choroby to to, że siedziałam na zwolnieniu w domku. Wiadomo oczywiście, że nie leżałam w łóżku, bo w domu przy dzieciakach się zwyczajnie nie da, ale ja też bym nie potrafiła. Wpadło mi do głowy kilka pomysłów, które oczywiście zostały arealizowane, bo jakże by inaczej :))) Jestem skorpionem i jak sobie cosik ubzduram to nic mnie nie odwiedzie od tego, ale o tym i o zmianach w domku będzie później razem ze zdjęciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz